- PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY WOKÓŁ KLUBU

Szachy na Kłokoczycach

Patrząc na poprzednie rozstrzygnięcia między tymi drużynami, wydawało się, że będzie to kolejny szalony mecz. Jednak tym razem były to raczej piłkarskie szachy z szybkimi akcjami ze strony MKS-u. Było dużo nerwów i latające parasole.

Już pierwsza akcja naszej drużyny mogła dać nam prowadzenie. W trzeciej minucie piłkę przechwycił na lewej stornie Maksymilian Nowak, ale jego strzał był zbyt słaby, mógł też podać do Dominika Lewandowskiego. Gospodarze atakowali, gra toczyła się w środku pola, ale nasz drużyna grała mądrze i szukała szybkich ataków. W końcu doczekaliśmy się, była 27 minuta, Dominik Lewandowski odegrał piętą idealnie w tempo do Marcina Przybylskiego, który wbiegł w pole karne i mocnym strzałem wyprowadził nas na prowadzenie. Gospodarze podrażnieni takim obrotem sprawy ruszyli na nasz zespół, i zamknęli nas na 10 minut na naszej połowie. Przetrwaliśmy tą nawałnicę i w 37 minucie wyprowadziliśmy kontrę, piłkę przed polem karnym otrzymał Dominik Lewandowski i sam na sam z bramkarzem gospodarzy zmarnował dogodną okazję. Potem wykonywaliśmy rzut rożny i porzeczkę drużyny Ślęzy ostemplował Jakub Trojanowski. Ta połowa była dobra w naszym wykonaniu. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 1:0 dla MKS-u.

Druga część spotkania rozpoczęła się bez zmian w obu drużynach. Gospodarze ruszyli na nas jakby walczyli o życie. Nękali nas wrzutkami i strzałami, które były niecelne lub nasza formacja defensywa pacyfikowała ich zapędy. Bramka wisiała w powietrzu i wrocławianie dopięli swego w 67 minucie. Wrzutka z prawej strony w pole karne, a lot piłki przeciął Paweł Wojciechowski i mieliśmy remis. W naszej grze było za mało agresji i wkradło się lekkie zmęczenie spowodowane walką z bardziej fizycznym rywalem. Dostrzegł to nasz trener i przeprowadziliśmy potrójną zmianę. To było bardzo dobre posunięcie bo nasza gra diametralnie się zmieniła.

Zaczęliśmy śmielej atakować, a naszą grą kierował Patryk Tuszyński. Niestety nasze ataki nie przyniosły zmiany wyniku, a najlepsza sytuacja przytrafiła się nam w 80 minucie. Uderzał z ostrego kąta Dominik Lewandowski, a piłka odbita przez bramkarza wpadła pod nogi Dawidach Rachela, który mógł zadać szach mat, ale z metra nie potrafił skierować piłki do bramki. Potem jeszcze Patryk Tuszyński znalazł się z piłką na piątym metrze pola karnego, ale nie zdecydował się na strzał.

Podsumowując, to optyczną przewagę szczególnie w drugiej połowie mieli gospodarze, ale to my mieliśmy więcej klarownych sytuacji do przechylenia szlai zwycięstwa na naszą stronę. Niestety brakło nam dziś szczęścia, bo trzy punkty powinne pojechać do Kluczborka.

Mecz w drugiej połowie toczył się w niekorzystnych warunkach atmosferycznych, przy silnym wietrze i opadach deszczu. Na boisku wylądował olbrzymi parasol, który urwał się ze strefy VIP, na całe szczęście nie trafił w nikogo.

Teraz czeka nas kolejny mecz z drużyną  miasta znad Odry, bo naszym przeciwnikiem będzie Śląsk II Wrocław. Gwarantujemy wysoki poziom organizacji i komfortowych warunków dla wszystkich kibiców. Zapraszamy 14 października o godzinie 17:00 na Stadion Miejski, tym razem bez kolizji z siatkówką.

 

MKS: Szczerbal – Lechowicz, Trojanowski, Maj, Napora (74 Napora), Płonka, Wiszniowski, Nowak, Zawada (74 Tuszyński), Lewandowski (Paszkowski), Przybylski (74 Rachel)