Czasem są takie mecze, że trzeba pojechać i zrobić swoje. Z całym szacunkiem do przeciwnika, tak też było tym razem, pokonaliśmy Porawie Większyce i zameldowaliśmy się w finale!
Szansę gry od pierwszej minuty w naszym zespole dostali zawodnicy grający mniej w lidze i pokazali się z dobrej strony.
Gospodarze zagrali solidnie w obronie i próbowali szybkich ataków z kontry. Dobrze się organizowali w defensywie uniemożliwiając nam precyzyjne rozegranie naszych akcji. Aktywne były nasze boki, Maks Nowak, Kamil Lewandowski i Filip Wienczek starali dostarczyć piłkę w pole karne. Trochę nam to zajęło czasu, a wynik meczu otworzył w 23 minucie Bartosz Włodarczyk. Otrzymał podanie z prawej strony boiska i strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy. Porawie chciało się odgryźć, ale ich ataki były nieskuteczne lub neutralizowała je nasza obrona. My natomiast musieliśmy konstruować długie ataki pozycyjne, a gospodarze bronili się dobrze zagęszczając tyły.
Pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 0:1.
Na drugą połowę bardziej zmotywowani wyszli zawodnicy gospodarzy, którzy co rusz atakowali naszą bramkę, ale bez efektu bramkowego. Nasz zespół konstruował swoje akcje z dużą cierpliwością, wymienialiśmy dużo podań, jednak brakowało nam precyzji w tym ostatnim podaniu. Obrońcy gospodarzy grali blisko przy naszych napastników i często byliśmy faulowani.
Miejscowi nawet trafili do naszej bramki w 63 minucie, ale napastnik Większyc był na spalonym. To był sygnał ostrzegawczy i sprawy w swoje nogi wziął Bartosz Włodarczyk, który podwyższył w 65 minucie na 2:0. Piłkę z rzutu wolnego z lewej strony boiska dostarczył na długi słupek Kamil Lewandowski, tam zagarnął ją Michał Płonka, bramkarz odbił ją palcami, a piłka wybita przez Łebkowskeigo spadała na 16 metr pod nogi Włodara i bum!
Ten gol uspokoił mecz, a nasze akcje sunęły jedna za drugą, ale brakowało dokładności w ich rozegraniu. Bartosz Włodarczyk był bardzo aktywny i miał wielki apetyt na trzecią bramkę. W 75 minucie w naszym zespole nastąpiła podwójna zmiana, na boisku pojawił się Krzysztof Napora i Nataniel Szota. Już po trzech minutach obecności na boisku ta dwójka wypracowała akcję bramkową, którą na gola zamienił Kacper Paszkowski i było już 3:0 dla MKS-u.
Mogliśmy jeszcze podwyższyć wynik, wychodzący na czystą pozycję Bartosz Włodarczyk był faulowany, a w kolejnej akcji przegrał pojedynek z Matlokiem. Przed końcem meczu piłka wylądowała na naszej poprzeczce po strzale miejscowych i to było wszytko na co było stać tego dnia gospodarzy spotkania.
Trener Łukasz Ganowicz: Zadanie wykonane, najważniejsze że wracamy wszyscy w zdrowiu. Teraz już żyjemy niedzielnym meczem z Cariną!
Mecz pod naszą kontrolą i zasłużone zwycięstwo. Gospodarze walczyli ambitnie, ale to było za mało na nasz zespół. W finale zmierzymy się z Ruchem Zdzieszowice, który pokonał naszego sąsiada zza miedzy Bogacicę na ich własnym stadionie 2:0. Wielu już ostrzyło sobie zęby na finał MKS – Bogacica, ale to jeszcze nie ten czas.
LKS Porawie Większyce – MKS Kluczbork 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Włodarczyk 23′, 0:2 Włodarczyk 65′, 0:3 Paszkowski 78;
Osobiński – Lechowicz, Trojanowski, Paszkowski, Zawada (62 Neison), Nowak (75′ Szota), Płonka (79′ Dachnowski), Kamil Lewandowski (75′ Napora), Rachel (62 Dominik Lewandowski), Włodarczyk