- PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY WOKÓŁ KLUBU

Skuteczność do poprawy!

W sobotnie popołudnie na Stadionie Miejskim dominowały emocje, nie tylko  te sportowe! Szczęście było blisko, jednak w końcówce goście doprowadzili do wyrównania i musieliśmy się podzielić punktami!

Początek spotkania to profesorka gra MKS-u, poszliśmy wysoko na gości, uderzali na bramkę Michał Płonka, Marcin Przybylski. Jednak już kolejna akcja w 5 minucie dała nam prowadzenie. Marcin Przybylski nacisnął na Bartosza Gocyka, ten popełnił błąd i mieliśmy 1:0. Świętowanie tego gola było podwójne, bo chłopacy zakołysali dla Bartka Włodarczyka, którem urodziła się córeczka!

Po zdobyciu gola nasze ataki lekko osłabły. Goście próbowali rozerwać nasze szyki obronne, jednak skutecznie czyściliśmy teren przed naszą bramką, brylował aktywny Jakub Trojanowski. Myśli próbowali odgryzać się szybkimi atakami, za sprawą Maksymiliana Nowaka, jednak bez efektów w postaci gola. W miarę upływu czasu sytuacja zaczęła się zaostrzać na boisku, a prowadzący spotkanie “sędzia” lekko zaczął tracić panowanie nad tym co się dzieje na murawie, czego konsekwencje w późniejszym czasie odczuły oba zespoły.

MKS piłkarsko przewyższał drużynę gości, jednak oni dominowali nad nami swoją fizycznością. Przewaga MKS-u była zdecydowana, jednak grę utrudniały warunki meteo. Wydawało się, że sytuację mamy pod kontrolą, jednak w 39 minucie tracimy gola. Piłka wrzucona z lewej strony boiska w pole karne przez Macieja Kolasę, tam przy ewidentnej pomocy ręką opanował ją Dawid Handel i wystawił pod nogi Tomasza Musioła, który posłał piłkę do naszej siatki. Ręka ewidentna, a sprawiedliwy tych zawodów przeoczył to zagranie i było 1:1. 

Druga część meczu, która dostarczyła wielu emocji rozpoczęła się dla nas bardzo dobrze. Ruszyliśmy zdecydowanie na przeciwnika i na efekt bramkowy nie trzeba było długo czekać. Z lewej strony boiska rzut wolny wykonywał Marcin Przybylski, Patryk Tuszyński próbował przewrotką, a odbitą piłkę próbował przyjąć Mateusz Lechowicz, który został podcięty i rzut karny. Do piłki na 11 metrze podszedł Marcin Przybylski i zamienili karnego na bramkę i od 49 minuty prowadziliśmy 2:1.

Goście podrażnieni taki stanem rzeczy ruszyli na nasza bramkę. Była 52 minuta, wrzutka w nasze pole karne, Kamil Szymura uderzył, ale Dariusz Szczerbal sparował piłkę za linię bramkową. Rzut rożny dla gości i ponownie uderzenie na naszą bramkę i Dariusz Szczerbal ponownie górą. Było gorąco pod naszą bramką! My również mieliśmy swoje akcje, w 55 minucie Patryk Tuszyński zabrała się z “plecakiem” w pole karne, jednak brakło trochę siły aby dobrze wykończyć tę akcje.

W 58 minucie było gorąco pod naszą bramką, piłka wylądowała na naszym słupku, a całą sytuację opanował Dariusz Szczerbal. My cofnęliśmy się za nisko, a goście nakręcali się w sowich akcjach i dopięli swego w piątej minucie doliczonego czasu gry. W zamieszaniu pod naszą bramką piłkę do siatki skierował Kamil Herman i było 2:2.

Tak wcale nie musiało być, gdyż nasza drużyna miała 3 dogodne sytuacje do podwyższenia wyniku. Swoje szansę mieli Dawid Rachel, Neisno, Patryk Tuszyński, który obił słupek bramki gości, a strzał Patryka Wiszniowskeigo wylądował w rękach Bartosza Gocyka. Szkoda niewykorzystanych okazji i straty 2 punktów, bo to my przy lepszej skuteczności powinniśmy cieszyć się ze zwycięstwa.

Łukasz Ganowicz po meczu powiedział: …”Zabrakło skuteczności, drugą bramkę mogliśmy stracić przy wyniku 5:1. Takie akcje jak mieli Rachel, Neison, czy Patryk to powinno się wykańczać z uśmiechem na ustach. Natomiast my straciliśmy dwie bliźniacze bramki po wrzutkach w pole karne i jakimś takim bilardzie. To boli, bo wyrównanie padło w 95 minucie. Gra z tak fizycznym przeciwnikiem, wymaga dużo wysiłku, a przez większość czasu to my dominowaliśmy, a ich akcje gasiliśmy skutecznie.  Niepotrzebnie zeszliśmy trochę niżej, przestaliśmy grać odważnie i zaczęliśmy bronić wyniku, no i przeciwnik to wykorzystał. Do Starowic jedziemy po 3 punkty. Martwiłbym się gdyby nie było sytuacji bramkowych, a dzisiaj zabrakło szczęścia.

Wróćmy na koniec do arbitrów, których pracę rzadko oceniamy. To nie jest nasze zdanie, ale także wszystkich zgromadzonych na stadionie, arbitrzy wprowadzili bardzo nerwową atmosferę w boiskowe poczynania obu zespołów. Swoim decyzjami krzywdzili jednych i drugich, a kiedy nie potrafili zapanować nad boiskowymi wydarzeniami, zaczęły się sypać niczym jesienne liście karteczki. Gniew swój okazał Krzysztof Robert z Borzygniewa i  barwy jesieni, czerwony i żółty zobaczyliśmy podczas tego meczu aż 18 razy. MKS stracił Mateusza Lechowicza,  a goście trenera Kamila Rakoczego. Hitem było stwierdzenie, które padło z ust arbitra liniowego do naszego sztabu … chyba w piłkę nigdy nie graliście… Wszyscy zgromadzeni na stadionie mogliby się zapytać, czy Pan kiedyś sędziował?

MKS Kluczbork – GKS Pniówek 74 Pawłowice Śląskie 2:2 (1:1)

Bramki:  Marcin Przybylski 5′,49′ – Tomasz Musioł 39′, Kamil Herman 90+5

MKS: Szczerbal – Lechowicz, Trojanowski, Maj, Nowak (64′ Napora), Lewandowski, Płonka, Wiszniowski, Tuszyński, Przybylski (64′ Rachel – 90+ Paszkowski), Włodarczyk (78′ Neison)