Hubert Antkowiak, to jeden z pięciu piłkarzy, którzy w trakcie zimowego okresu przygotowawczego do rundy wiosennej, zasilili kadrę naszego drugoligowca. Przypomnijmy, że zawodnik jest graczem Miedzi Legnica i obok Lucjana Zielińskiego, który kontynuuje transfer czasowy, wypożyczony został z tego klubu do końca czerwca br. Obaj minęli się jednak, ponieważ kiedy Zieliński był już przy Sportowej, Antkowiak prosto z Jaroty Jarocin, uzgadniał kwity z Miedzią, po czym oddano go Warcie Poznań.
– „Ziela” akurat nie poznałem wcześniej i dopiero tutaj na siebie trafiliśmy – mówi nasz nowy napastnik.
No właśnie, podczas sparingów grałeś generalnie z przodu, ale nie zawsze jako ten „na szpicy”.
– Właśnie tam czuję się najlepiej, choć występowanie na tzw. „10” też mi odpowiada i nie mam z tym żadnych problemów. Mecze kontrolne rozgrywaliśmy z reguły na dwóch napastników, i takie ustawienie na boisku się zdarzało.
Dlaczego nie grasz dalej w Poznaniu, tylko tutaj?
– Do Warty zostałem wypożyczony na rok, z opcją, że mogę wrócić do Miedzi. Nie wykorzystałem do końca szans, które tam dostawałem, ale też nie było ich zbyt wiele. Znalazłem się w MKS-ie i teraz już do tego nie wracam, tylko patrzę w przyszłość.
Mecz z Wartą będzie więc dla ciebie szczególny, w końcu przez pół roku kotwiczyłeś w poznańskim „Ogródku”. Czy rzeczywiście tak będzie?
– Na pewno. Dreszczyk emocji pojawi się z pewnością większy. Oprócz zawodników, którzy przybyli do Warty zimą, znam wszystkich kolegów z byłej mojej drużyny.
Czy zdecydowałbyś się porównać oba kluby? Pod jakimkolwiek względem.
– Może, gdyby nie wielka aglomeracja i stolica Wielkopolski, jaką jest Poznań, to w zasadzie nie różnią się one zbyt wiele. Kluczbork to 25-tysięczne miasteczko, ale warunki do uprawiania futbolu są w obu przypadkach bardzo podobne. Mam na myśli wyposażenie w sprzęt i bazę treningową. Faktem jest, że jest tam tzw. główny sponsor (Family House przyp. red.) i stać było Wartę na wyjazd, na obóz do Turcji, lecz nie odbieram tego na naszą niekorzyść.
Marzy ci się „wyjściowy garnitur” na inaugurację, z tym „thrillerowym” dodatkiem?
– Mam nadzieje, że tak będzie. Konkurencja w zespole jest spora, więc postawię, powiedzmy – 50 na 50 na to, że pojawię się w tunelu i wyjdę w jedenastce. Trener poda skład po naszym ostatnim treningu, który zaplanowaliśmy na czwartek w porze meczowej, więc póki co, jest jakaś niepewność.
Rozmawiał Jacek Nałęcz. fot. /mkskluczbork.pl