PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY

Sprawozdanie z meczu ze Ślęzą

Wynik 4:5 przed meczem bralibyśmy w ciemno, jednak z przebiegu spotkania czujemy lekki niedosyt. Chodzi o gole stracone po naszej stronie. Zacznijmy jednak od początku. O godzinie 13:15 autobus z naszą drużyną wyruszył z Kluczborka do Wrocławia.

W składzie wyjściowym w stosunku do poprzedniego spotkania z Gubinem nastąpiły dwie zmiany. Krzyśków usiadł na ławce, a zastąpił go Chmielowiec, a Płonkę zastąpił Dychus.

O 17:00 rozpoczął się mecz. Początek to badanie się obu zespołów i gra głownie w środku pola. MKS zaczął przeważać, wykonywał wiele rzutów różnych, które jednak nie dały zamierzonego rezultatu w postaci gola. Strzelał Jóźwicki nad bramką.

W 39 minucie kotłowało się na polu karnym MKS, ale sytuacja została wyjaśniona wybiciem piłki. Dwie minuty później w pole karne przeciwnika wpadł aktywny Napora i został faulowany. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Przybylski i było 1:0 dla MKS.

Do przerwy utrzymał się taki rezultat. W drugiej połowie dwie zmiany przeprowadziła Ślęza próbując ożywić swoją grę. Jednak na nic to się zdało, bo w 58 minucie ręką w polu karnym zagrał zawodnik gospodarzy i sędzia podyktował drugi rzut karny tego dnia.

Ponownie na wapnie piłkę ustawił Przybylski i choć bramkarz go wyczuł to strzał był na tyle mocny, że MKS od 59 minuty wygrywał już 2:0.

Jeszcze dobrze nie opadła radość po drugim golu, to na tablicy widniał wynik 0:3. Lewandowski zdecydował się na wejście w pole i zrobił to co do niego należało.

W 70 minucie piłkę na połowie przeciwnika dostał Przybylski i wyprowadził szybki atak. Po prawej stronie pokazywał się na czystej pozycji Napora, jednak Marcin czuł się na tyle pewnie, że podwyższa na 4:0.

I tu następuje seria zmian w naszej drużynie. Przed zdobyciem czwartej bramki wchodzi Mikulski, który zaraz po wejściu miał swoją szansę jednak zamiast wchodzić w pole karne wycofał piłkę do tyłu.

Następnie przeprowadzamy kolejne zmiany i coś jakby lekko w naszych poczynaniach zaczęło się psuć. Swoje szanse już wtedy mieli gospodarze. Raz główkowali niecelnie lub nasi obrońcy blokowali ich zamiary. Wrocławianie coraz śmielej sobie poczynali na naszej połowie i efektem tego był gol zdobyty po rzucie rożnym w 85 minucie. Przypominamy była 85 minuta i wynik 1:4.

Nie minęła minuta i swojego gola zdobył Alan Jaworski. Wbiegł w pole karne i pomimo asysty obrońcy oddał strzał, piłka odbiła się od słupka i wylądowała w bramce. Kto wtedy pomyślał, że będzie do końca tak nerwowo. Kolejna zmiana w naszym zespole. W poczynania naszej drużyny wkradły się błędy i dekoncentracja. 89 Minuta 2:5, 90 samobój Błaszkiewicza i 90+3 wykorzystany karny dla gospodarzy 4:5.

Po tym golu sędzia zakończył spotkanie. Do Kluczborka przywozimy trzy punkty i bagaż materiału do analizy.

Teraz przed nami trudne zadanie, w sobotę na Stadionie Miejskim podejmiemy zespół z Pawłowic, który w środę pokonał Carinę 4:1.

Wierzymy w naszych chłopaków i cały sztab szkoleniowy, że pokażemy w tym meczu charakter.

Ślęza Wrocław – MKS Kluczbork 4:5 (0:1)

Bramki: Tomaszewski 85, 90 (k), Dornellas 88, Błaszkiewicz 90 (s) – Przybylski 42 k, 58 k, 70, Lewandowski 60, Jaworski 86

MKS: Szpaderski, Napora (Ziółkowski 88), Nahrebecki, Dychus (Mikulski 62), Jóźwicki (Witek 76), Szota, Chmielowiec, Błaszkiewicz, Lewandowski, Przybylski (Jaworski 76), Błędowski.

Podsumował Paweł Łobos