Na punkty nie należy być zachłannym. Czasami lepszy remis, niż mrzonki o rozpirzeniu rywala w pył… najlepiej już do przerwy. Mimo tego, że w naszej trzecioligowej grupie uda się to od czasu do czasu osiągnąć, to są to raczej wyjątki niż reguła. Ostatni weekend pewne odstępstwa serwował i zapraszał MKS do wyjścia z błędnego koła tak zwanej “walki o spadek”. No bo jak inaczej nazwać wyniki pozyskane w sobotę przez Radzionków, czy futbolistów z Gaci i Stilonu?

Tabela stanęła podobnie jak cechy wolicjonalne biało-niebieskich, które nie tylko trenerskim zdaniem, nie były w Brzegu na wysokości gryzienia trawy i proszenia o kolejną porcję. To, że sportowym poziomem derbowy mecz równać się mógł – bez najmniejszej urazy – widowiskom klasy piątej lub szóstej nie należy się zbytnio dziwić. Miejsca 13 i 14, gra w kratkę i liczenie bardziej na przypadek, niż rozpisane z głową częstotliwości piłkarskiej partytury, dały taki efekt, jaki oglądaliśmy.

Stal wygrała (choć wcale nie musiała) w lidze pierwszy raz od 9 marca, a dopiero drugi tej wiosny. O rycerskiej serii naszej drużyny pozostały póki co wspomnienia, a kolejny gol stracony po stałym fragmencie gry pieczętuje tylko nową statystykę. Tę, nad którą najlepiej zabrać się od razu roboty, gdyż najbliższy tydzień nie będzie naszych chłopców rozpieszczał swym treningowym mikro-cyklem.

Rezerwy Zagłębia i Miedzi pomiędzy 1 a 4 maja zamkną meczowy “trójmaraton”, po którym…  No może w tym miejscu na razie się zatrzymamy. Ten ostatni zespół, po ciągu pięciu zwycięstw z rzędu, za sprawą Jana Szpaderskiego sam sobie wbił gola i w końcu przegrał, w tym roku premierowo. Z bałaganu niezdecydowanych wydobył się Piast. Osiem punktów w czterech meczach zrobiło swoje i drużynie Ediego Andradiny do pozostania w 3 lidze brakuje już bardzo niewiele. Dobry zryw w końcówce pokazały “Zdzichy” i dzięki kolejnemu trafieniu z karnego Daniela Nowaka (90 minuta!) nie będą brane pod uwagę przy układaniu czerwcowej listy spadkowiczów.

25. kolejka: