Pawłowice to specyficzny obiekt, trudny teren i bardzo, bardzo specyficzna publika. Każdy, kto tu grał, wie, że nie ma łatwych punktów. Dziś MKS Kluczbork stanął przed wyzwaniem – i zapisał piękną kartę w swojej historii.
Początek spotkania – zimny prysznic.
Już w 6. minucie gospodarze dostali to, czego potrzebowali: rzut karny. Piłka uderzyła w rękę Marko Zawady, choć nie było tam intencji, nie było ruchu ręką do piłki. Sędzia jednak wskazał na wapno. Trybuny ryknęły, a chwilę później Dawid Hanzel pewnym uderzeniem pokonał Kacpra Jureczko. 1:0 i MKS w trudnej sytuacji.
Ale zamiast zwiesić głowy – nasi piłkarze ruszyli jeszcze mocniej.
18. minuta – sygnał do ataku.
Konrad Janicki pomknął lewą stroną jak wiatr, do końcowej linii i wyłożył piłkę Michałowi Biskupowi. Strzał z dziesiątego metra, cała ławka poderwała się do góry… i piłka nad poprzeczką! Biskup złapał się za głowę, a my poczuliśmy, że to może być jego dzień – jeśli tylko skalibruje celownik.
Chwilę później kolejna akcja, znowu Biskup blisko, ale zabrakło precyzji. My gramy w piłkę, oni grają prosty futbol: długa laga, wrzutka i nadzieja.
30.–45. minuta – dominacja MKS-u.
Szybkie klepki, pressing, odbiory. Pniówek gubi się pod naszym naporem. Kamil Nykiel huknął z dystansu – bramkarz odbija w bok. Dobitka? Znowu golkiper gospodarzy ratuje swój zespół. W końcówce połowy główka Trojanowskiego o centymetry mija słupek. Schodzimy do szatni przy 1:0, ale każdy wie, że to kwestia czasu.
Druga połowa – wejście smoka.
Na boisko wszedł Neison. Brazylijczyk wrócił po kontuzji i od razu słychać zmianę rytmu, samba na Pniówku. Pierwszy kontakt z piłką – i od razu rajd do przodu. Dryblingi, przyspieszenie, dokładne podania. To jak zastrzyk adrenaliny dla całej drużyny.Po przerwie obraz gry wyglądał podobnie — to my naciskaliśmy, szukaliśmy luk w defensywie gospodarzy.
Między 67 a 74. minutą coś się zmieniło. Pozwoliliśmy Pniówkowi trochę się wyszumieć. Gospodarze ruszyli mocniej do przodu, Na szczęście defensywa MKS-u i nasz bramkarz spisali się znakomicie — byli tam, gdzie być powinni. Przetrwaliśmy trudne chwilę potem nastąpiło…
13 zabójczych minut, które całkowicie odmieniły losy meczu i wstrząsnęły Pawłowicami jak prawdziwe górnicze tąpnięcie.
78. minuta – wybuch radości!
Rzut rożny. Piłka leci w pole karne, główkuje Trojanowski, przedłużenie… i tam jest Michał Biskup! Strzał i GOOL! 1:1! Cała drużyna rzuca się na Biskupa, kibice w biało-niebieskich barwach eksplodują z radości. To wyrównanie, na które pracowaliśmy cały mecz.
79. minuta – kolejny cios na horyzoncie.
Mateusz Kulig rusza lewą flanką, schodzi do środka i uderza mocno – piłka mija słupek o kilkanaście centymetrów. Gospodarze już nie wiedzą, gdzie są.
81. minuta – Biskup po raz drugi!
Neison podał do Michała. Biskup się nie zastanawiał – huk i piłka lwylądowała w siatce! 2:1 dla MKS-u, trybuna z Kluczborka szaleje, a gospodarze są na deskach.
I jeszcze to – w 83. minucie Biskup mógł mieć hat-tricka. Strzał, a piłka o włos minęła słupek!
Doliczony czas gry – pieczęć Janickiego.
To musiało się tak skończyć. Konrad Janicki, jeden z najciężej pracujących na boisku, wreszcie dopiął swego. Piłka przy nodze, mocne uderzenie i 3:1! Gol, który zamyka mecz, ale też pokazuje, jaką duszę i serce ma ten zawodnik. Wybucha z radości, a razem z nim cały Kluczbork.
Koniec meczu – historyczny triumf!
Pierwsze, premierowe zwycięstwo MKS Kluczbork w Pawłowicach! Trzynaście minut – od 78. do 90. – które wstrząsnęły Pniówkiem jak prawdziwe tąpnięcie w kopalni.
To była walka, determinacja, ale i futbolowa jakość. To był MKS Kluczbork, który nie pęka, nie zwiesza głów, tylko gra do końca i wygrywa.
Dzięki za oglądanie i do zobaczenia w kolejnych odcinkach!
GKS Pniówek 74 Pawłowice – MKS Kluczbork 1:3 (1:0)
Bramki: 1:0 – Hanzel 7′, 1:1 – Biskup 78′, 1:2 – Biskup 81′, 1:3 – Janicki 90+1′
MKS: Jureczko – Napora, Trojanowski, Chłód, Lewandowski, Zawada (Neison 46′), Nykiel, Kulig (Plichta 90′), Tuszyński, Biskup, Janicki


