- PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY WOKÓŁ KLUBU

Puchar nie dla nas – została walka w lidze

Tak jak pisaliśmy, że potyczka z Nysą będzie trudnym wyzwaniem. Tak też się stało i musimy obejść się smakiem jeśli chodzi o obronę trofeum. Przeciwnikowi gratulujemy i życzymy powodzenia w dalszych grach.

Nysa rozpoczęła spotkanie z wielkim animuszem, starając się narzucić wysokie tempo i robiąc sporo zamieszania na boisku. Nasza defensywa zachowywała jednak ostrożność, choć po jednym z ataków gospodarzy kapitan MKS-u Kluczbork musiał uciec się do faulu, za co otrzymał żółtą kartkę.

Z kolei nasze próby konstruowania ataków były regularnie przerywane faulami. Twardą grę rywali odczuł szczególnie Neison, który dwukrotnie dostał cios w twarz, a także Patryk Tuszyński, który ucierpiał po jednym ze starć. Mimo to sędzia nie pokazał żadnej kartki zawodnikom Nysy.

Mecz był wyrównany, a tempo gry wysokie. Nysanom szczególnie dobrze funkcjonowały boki boiska – często szukali dośrodkowań w pole karne. Z kolei nasze akcje były szybko stopowane przez dobrze zorganizowaną defensywę przeciwnika, przez co musieliśmy często wycofywać piłkę i rozpoczynać budowanie akcji od nowa

Groźnie zrobiło się pod naszą bramką w 28. minucie, gdy pomocnik gospodarzy wygrał pojedynek z Marcinem Grolikiem. Na szczęście sytuację pewnym wyjściem zażegnał Dariusz Szczerba.

W naszej drużynie motorem napędowym był Patryk Tuszyński, jednak brakowało mu wsparcia ze strony kolegów. Między 30. a 35. minutą jakby się obudziliśmy, zaczęliśmy grać bardziej ofensywnie, ale nasze akcje nie przyniosły bramki. Gra była nerwowa, brakowało płynności, a na boisku dominowała walka z obu stron.

Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem (0:0). Po przerwie to gospodarze wyszli na murawę bardziej zmotywowani, a ich ataki wyglądały coraz groźniej. W 51. minucie dopięli swego – Maksymilian Podgórski przedarł się przez naszą obronę i precyzyjnym strzałem pokonał Dariusza Szczerbę.

Po stracie gola MKS ruszył do ataku, tworząc kilka groźnych sytuacji pod bramką rywala, jednak zabrakło nam skuteczności. Trener Łukasz Ganowicz próbował ratować wynik zmianami, ale niestety nie przyniosły one oczekiwanego efektu. 

W drugiej połowie mieliśmy masę rzutów rożnych i kilka wolnych jednak te stałe fragmenty gry nie zostały przez nas wykorzystane.

Ostatecznie odpadliśmy z Wojewódzkiego Pucharu Polski, a Nysa, awansując do półfinału, stała się głównym faworytem do zdobycia trofeum.

Trener Łukasz Ganowicz:

Pierwsza połowa to była walka i zapoznawanie się z naturalną nawierzchnią, którą mieliśmy pierwszy raz w tym roku pod nogami, może dlatego było bardzo mało składnych akcji , dużo nerwowości i niedokładności. Myślę, że na ten szarpany rytm gry mógł wpłynąć brak ostatniego sparingu i zamrożone płyty do treningu. Druga połowę zaczęliśmy tworzyć dokładniejsze i bardziej składne akcje i w momencie gdzie wydawało się, że złapiemy rytm nadzialiśmy się na kontrę. Niestety dziś zabrakło nam jakości w ostatnim podaniu pod polem karnym, mimo że nie graliśmy dziś wybitnych zawodów mogliśmy spokojnie pokusić się od odwrócenie losów tego spotkania. Niestety w kilku kluczowych momentach zabrakło precyzji. Nikt z chłopaków nogi nie odstawiał i bardzo chciał wygrać pucharowy mecz. Porażka boli i jest nam po prostu przykro,  że zawiedliśmy swoje, klubu i kibiców  oczekiwania . Zostały nam teraz tylko zmagania ligowe na których musimy się skupić i dać z siebie wszystko, aby jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę bo drużyna potrafi wygrywać i będzie wygrywać!

KS Polonia Nysa – MKS Kluczbork 1:0 (0:0)

MKS: Szczerbal – Grolik, Trojanowski, Maj, Lewandowski, Wiszniowski, Nesion (Zawada), Nowak (Ćwielong),Janicki (Bębenek), Tuszyński, Wojtyra