- PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY WOKÓŁ KLUBU

Własny stadion, cudzy sukces – przegrywamy po raz drugi!

Druga porażka z rzędu i to na własnym obiekcie. W dwóch meczach straciliśmy 4 gole, a do siatki rywala nie trafiliśmy ani razu. Sztab szkoleniowy ma trudny orzech do zgryzienia, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Dwa mecze ligowe pod rząd i dwa przegrane i to na naszym stadionie. Bolała nas skuteczność, a w meczu z Podlesianką doszły błędy w obronie. Nad tymi aspektami musimy zdecydowanie popracować, bo przecież nie da się zapomnieć dobrze grać w piłkę w dwa tygodnie.

Pierwsza połowa meczu wyglądała nieźle. Próbowaliśmy z dystansu zakończyć bramkarza gości, ale strzały Dawida Wojtyry, czy Maksa Nowaka padały łupem Artura Tomanka. Goście nastawili się na obronę i szybkie ataki, które w pierwszej połowie nie zrobiły nam krzywdy. 

Na drugą część meczu wyszliśmy jakby spowolnieni i nasze ataki nie było już tak stanowcze jak w pierwszej odsłonie. Za to goście bezlitośnie wykorzystali swojej atuty i nasze błędy. Pierwszy gol padł po wrzutce z lewej strony. Piłka leciała długo, a najwyżej do niej wyskoczył Miłosz Krzak skierował piłkę do naszej bramki. Asysta naszych obrońców i interwencja bramkarza nie zatrzymały zawodnika gości. Drugi gol dla Podlesianki padł z rzutu wolnego, który wykonał Łukasz Winiarczyk. Mur ustawiony przez Marcina Kaczmarczyka rozbiegł się za szybko i nie spełnił swojego zadania. Choć trzeba przyznać, że strzał zawodnika gości był ładny. Trzecie trafienie to seria błędów z naszej strony. Piłka kopnięta ze środka pola, podskoczyła sobie kilka razy przed naszym polem karnym, a między naszych obrońców wbiegł bezkarnie Jacek Jarnot i pokonał naszego bramkarza strzałem między jego nogami. Po chwili arbiter zakończył to spotkanie.

Trener Łukasz Ganowicz: Po meczu było dużo negatywnych emocji, ale teraz na chłodno mogę powiedzieć ,że przyjechała do nas drużyna dobrze zorganizowana w obronie i z mocnymi kontratakami.  Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, ale znowu zabrakło strzelenia bramki. Pracujemy nad tym elementem, ale czekam, aż w końcu odpalimy, bo sytuacje do tego mamy. Co do drugiej połowy to zagraliśmy bardzo bojaźliwie i za mało agresywnie. Natomiast bramki traciliśmy w dziecinny sposób, przegrywając pojedynki i złą organizacją w obronie.  Z tej porażki musimy wyciągnąć maksymalne wnioski, aby to się więcej nie powtórzyło. 3 liga nie zawsze jest nastawiona na artystyczne występy i często po prostu o punkty trzeba się ładnie mówiąc BIĆ !!! DRUŻYNA w dwa tygodnie nie straciła, ani nie zapomniała jak wygrywać, jedynie dostała solidną nauczkę jakich błędów nie można popełniać. Nie chodzi tylko o błędy na boisku, ale też o te wolicjonalne.

Wiceprezes Wojciech Smolnik: O ile w meczu z Odrą przeważaliśmy, a zawiodła skuteczność, o tyle z Podlesianką zagraliśmy słabo i przegraliśmy w pełni zasłużenie. Jednak moim zdaniem nie ma powodu do paniki i jestem pewien, że sztab i piłkarze wyciągną wnioski i już w Gorzowie gra będzie wyglądała zupełnie inaczej. We Wrocławiu dwa tygodnie temu zagraliśmy świetne zawody, była walka, determinacja, ale nade wszystko było widać, że umiemy dobrze grać w piłkę, a tego nie zapomina się w tydzień! To jest bardzo ciężka liga, tutaj nikt się “nie położy” i w każdym meczu zwycięstwo trzeba wyszarpać – kto nie walczy ten ginie 🙂 My mamy w drużynie wojowników i jestem pewien, że już w najbliższą sobotę udowodnią oni że warto w nich inwestować! 

MKS Kluczbork – Podlesianka Katowice 0:3 (0:0)

Bramki: 0:1 Miłosz Krzak 54′, 0:2 Łukasz Winiarczyk 87′, 0:3 Jacek Jarnot 90+5′

MKS: Kaczmarczyk – Maj, Trojanowski, Lechowicz (Sluga 76′), Napora (Janicki 60′), Wiszniowski, Neison (Zawada 76′), Nowak, Lewandowski (Wienczek 72′), Tuszyński, Wojtyra