- PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY WOKÓŁ KLUBU

Zwycięstwo uciekło po przerwie – remis z Lechią Zielona Góra

Po zwycięstwie na własnym terenie w wiceliderem 2:1 udaliśmy do Zielonej Góry, na bardzo wymagający teren. To się potwierdziło i chociaż dp przerwy prowadziliśmy 2:0, to na skończenie pozostał nam tylko 1 punkt!

Spotkanie rozpoczęło się od mocnych ataków gospodarzy i pierwsze 20 minut to nasz zepół był pod presją. W 20 minucie bardzo dobrą interwencją popisał się Błażej Sapielak, który obronił strzał Kołodennego. Potem to nas zespół rozpoczął swoje granie, ale gospodarze zrewanżowali się kontrą i ponownie Błażej Sapielak górą. W 25 minucie mieliśmy rzut wolny, który został ciekawie rozwiązany, jednak strzał Kamila Bębenka sparował Jakub Bursztyn. Jednak już w 32 minucie piłka po akcji Patryka Tuszyńskiego wylądowała w bramce gospodarzy i MKS boją prowadzenie. Miejscowi chcieli szybko odpowiedzieć na tego gola i w 35 minucie zagotowało się na naszym polu karnym, a całość akcji zakończył strzałem z przewrotki Przemysław Mycan, ale piłka nie znalazła drogi do naszej bramki. W 43 minucie Mateusz Zientarski zakręcił w naszym polu karnym, a piłka wylądowała w rękach naszego bramkarza. My podrażnieni tą akcja w 44 minucie przeprowadziliśmy nasz atak, który wykończył Kamil Bębenk, a asystował mu Patryk Tuszyński. W drugiej minucie doliczonego czasu gry zaskoczyć bramkarza gospodarzy próbował Mateusz Lechowicz, ale jego strzał był niecelny. Pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 0:2.

Po przerwie na boisko wyszliśmy bez zmian, a gospodarze z jedną zmianą. Kacpra Lechowicza, który kompletnie nie radził sobie z Patrykiem Tuszyńskim zastąpił Łukasz Tumala i ten już skuteczniej radził sobie z naszym doświadczonym napastnikiem. Musieliśmy odpierać ataki gospodarzy, którzy chcieli zdobyć szybko kontaktową bramkę. Skutecznie interweniował Błażeju Sapielak. My skontrowaliśmy i faulowany był przed polem karnym gospodarzy Patryk Tuszyński. W wyniku rozegrania rzutu wolnego pika trafiła pod nogi Marko Zawady, który stanął przede wyborną okazją aby podwyższyć na 3:0, ale bez efektu. Ten gol zdecydowanie już chyba ostudziłby zapał gospodarzy, a stało się inaczej. 

W 57 minucie zakotłowało się pod naszym polem bramkowym i Mateusz Lisowski upadał, a sędzia wskazał na 11 metr. Rzut karny wykorzystał pewnie sam poszkodowany i było już tylko 1:2. Chcieliśmy zdobyć trzeciego gola, ale jak obrona Lechi zawiodła to ich błędy naprawiał wychodząc wysoko Jakub Bursztyn.

Gospodarze dopięli swego, i figla spłatał nam Rafał Figiel, który wkręcił nam rogala z rzutu rożnego. My mieliśmy jeszcze piłkę meczową w końcówce doliczonego czasu gry, ale Kamil Bębenek nie dał rady pokonać Jakuba Bursztyna. Do Kluczborka wróciliśmy tylko z jednym punktem, chociaż do przerwy prowadziliśmy 2:0. Taka jest piłka, nie zawsze wygrywa zespół grający lepiej.

Po meczu dwa zdanie wymieniliśmy z trenerem Łukaszem Ganowiczem:

Średni czy dobry wieczór?

Zły, bo taki wynik nas nie zadowala.

Jak trener skomentuje to spotkanie? Co było przyczyną straty tych goli, zabrakło sił?

W drugiej połowie mieliśmy lepsze sytuacje niż w pierwszej, więc siły były. Plan zawodnicy wykonali w 100% i mieliśmy z tego bramki i sytuacje do ich zdobywania. Natomiast strata goli w taki sposób jest nie do zaakceptowania. Myślimy jeszcze piłkę “meczową” w 94 minucie i takie akcje musimy kończyć golem, nie ma na to żadnego wytłumaczenia!

 

 

Lechia Zielona Góra – MKS Kluczbork 2:2 (0:2)

Bramki: 0:1 Tuszyński 32′, 0:2 Bębenek 44′, 1:2 Lisowski 57′ (karny), 2:2 Figiel 83′

MKS: Sapielak: Lechowicz, Trojanowski, Maj, Napora, Zawadą (Neison), Wiszniowski, Lewandowski, Ćwielong, Tuszyński, Bębenek (Wienczek)