Wyjazd do Pawłowic zakończył się naszą porażką, ale przed nami ważny mecz już środę – finał Pucharu Polski! Wtedy to możemy wznieść do góry puchar, który zapełni naszą „głodną” sukcesów klubową gablotę!
Mecz w Pawłowicach rozpoczął się od wzajemnego badania formy. Bartosz Włodarczyk uderzył z około 20 metra, piłkę wybił przed siebie Patryk Zapała, ale nie było nikogo w pobliżu aby ją dobić. Wcześniej to gospodarze próbowali uderzać z ostrego kąta, górą był Jakub Osobiński.
Próbowaliśmy dalej, w 27 minucie strzelał Neison, ale spudłował, a w 30 minucie Dawid Wojtyra posłał piłką obok słupka. Nasze szybkie ataki były bez namysłu powstrzymywane przez gospodarzy faulem. Nasza niedokładność się zemściła w 39 minucie, kiedy to gospodarze wyszli na prowadzenie. Nataniel Szota wyprowadzał piłkę do przodu, podał do Neisona, a ten podał pod nogi Dawida Weisa, który przebiegł z piłką kilkanaście metrów i z około 14 metra piłka uderzona odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w siatce naszej bramki.
Wynikiem 1:0 zakończyła się pierwsza część meczu.
Na drugą część meczu wyszliśmy jakby żywsi, a pierwsze ostrzeżenie gospodarze dostali w 50 minucie kiedy to strzał w kierunku bramki oddał Michał Maj. Nie minęła minuta, a było 1:1. Pięknym uderzeniem z około 20 metra popisał się Krzysztof Napora, a piłka tuż przy słupku i obok bezradnego Patryka Zapały wylądowała w bramce pawłowiczan.
Gospodarze podrażnieni tym golem przeprowadzili ładną akcję w 57 minucie. Lewą stroną z piłką przebiegł się Wesi, a wrzucona piłka w pole karne wpadła wprost na głowę Dawida Hanzela, który przy asyście dwóch obrońców oddał strzał, ale na całe szczęście dla nas piłka poszybowała nad poprzeczką.
W 58 minucie strzałem z dystansu Patryka Zapałę próbował zaskoczyć Bartosz Włodarczyk, ale tylko rzut rożny dla MKS-u. W 60 minucie piłkę główkował Filip Wienczek, a ta tylko spadła na poprzeczkę bramki gospodarzy.
Gospodarze nie przebierali w środkach i szybko kasowali nasze ataki faulem. W pewnym momencie zrobiło się w Pawłowicach żółto, bo prowadzący to spotkanie często wyciągał z kieszonki kartkę w tym kolorze.
W 82 minucie z pola karnego uderzył Marko Zawadą, ale futbolówkę zablokował obrońca gospodarzy. Gospodarze atakowali i dążyli do zdobycia pełnej puli punktów. Pierwsze ostrzeżenie z około 90 minuty wyjściem za pole karne zażegnał Jakub Osobiński, ale już 2 minuta doliczonego czasu gry, dała gola gospodarzom, a autorem bramki był Dawid Hanzel. No trzeba dodać, że odbyło się to przy sytuacji 5 obrońców na jednego napastnika. Duża robotę przy tym golu wykonał Dominik Budzik, który urwał się naszym i podał idealnie pod nogę czyhającego w polu karnym Hanzela.
Po meczu Łukasz Ganowicz powiedział:
Porażka na własne życzenie!
Za same chęci meczu się nie wygra. Drużyna walczy, stara się, a gra wieloma fragmentami wygląda bardzo dobrze, ale nie przekładamy tego na bramki. Dziś daliśmy dwa prezenty przeciwnikowi, dlatego wracamy z niczym. Na tym bym chciał zakończyć podsumowanie, za dużo emocji żeby na „gorąco” komentować szerzej.
Pniówek Pawłowice – MKS Kluczbork 2:1 (1:0)
Gole: 1:0 Weis 39; 1:1 Napora 51; 2:1 Hanzel 90+2
MKS: Osobińsk i- Maj, Trojanowski (Paszkowski), Szota, Napora, Wienczek, Neison, Dachnowski, Włodarczyk (Tuszyński), Wojtyra (Rachel), Lewandowski (Zawada)